wtorek, 24 lutego 2015

5 rzeczy, których dowiedziałam się podczas ferii

Drogi M.!
Polityka, skreślenia, Iwany.... Czyś ty w Warszawie, czy może w Domu Gribojedowa? Ja nadal w Bydgoszczy. Jutro wyjeżdżam i wracam do Torunia, bo kto bogatemu zabroni? Tak sobie myślę, że te dylematy, o których piszesz nie mają na szczęście dużego przełożenia na praktykę. Gorzej byłoby, gdyby np. bilet na pociąg miał zmienną cenę w zależności od tego, czy wyjeżdżasz, czy wracasz. Pewnie wtedy szybko byś się zorientował gdzie dom Twój i serce Twoje. Ale to z drugiej strony może zmusiłoby te, jak mówisz tysiące osób, które znam (czy oni o tym wiedzą, że ja ich wszystkich znam? gdzie oni są? czy ja mogę ich sobie odpisać od podatku?) do jakiejś introspekcji. Ale chyba nie byłoby to warte całego zamieszania i chaosu na kolei, bo wyobraź sobie: poczekalnia pełna kłębiących się facetów, zastanawiających się czy jadą, czy wracają i co im się bardziej opłaca. I każdy z widłami. I każdy to Posejdon!

Ja natomiast bez wideł, kończę przerwę międzysemestralną, którą spędziłam na zagorzałym nicnierobieniu. Zazwyczaj nie jestem zwolenniczką takiego spędzania czasu. Ale trzeba ponoć wychodzić ze swojej strefy komfortu i myśleć poza pudełkiem (wow, kalki językowe śmieszne bardzo, wow). Jak się okazuje, ten czas był pozytywny i nawet ciekawych rzeczy się nauczyłam! Prezentuję więc: 

5 rzeczy, których dowiedziałam się podczas ferii:

1. Mam najcudowniejszą babcię na świecie.

środa, 18 lutego 2015

Wyjazdy czy powroty?



Droga Karo!

Dzisiaj miało być o poszukiwaniach inspiracji na kolejny tekst. Bardzo chwalebny to temat – tym bardziej, że takie rozważania o rozważaniach jawią mi się niejako głęboko filozoficznie, a co za tym idzie, niemal inteligentnie. Muszę Cię jednak rozczarować. O szukaniu inspiracji napiszę jednak innym razem, chociaż z pewnością do tego wrócę. Nie chodzi wcale o to, że natchnęło mnie, gdy przeczytałem jeszcze raz Twój ostatni list i nie mogłem się powstrzymać, żeby w duchu skomentować:

czwartek, 12 lutego 2015

Ciut sobie bimbam

Drogi M.!


                Mam nadzieję, że poprosiłeś tych Szwajcarów przed telewizorem, żeby zawołali jak będzie Małysz skakał. A nie, czekaj… Nieważne. Swoją drogą, takie oglądanie telewizji w sklepach ma fajny klimacik. Wskazuje na to, że gdzieś „coś” się dzieje. Przypomniało mi się właśnie, że byłam kiedyś w markecie z telewizorami i kilka osób zgromadziło się przy jednym, bo transmitowano akurat finał jakiegoś mundialu czy mistrzostw Europy w piłce nożnej. Powstała z obcych sobie ludzi taka mała wspólnota na te kilka minut. Było ekscytująco! Skończyło się na karnych (rzutach, nie kodeksach)! Wygrali Niemcy.

czwartek, 5 lutego 2015

Recepty

Droga Karo!

W jakimś stopniu cieszy mnie, że nie tylko ja przeżywam perypetie z walizkami. Chociaż oczywiście współczuję Ci Twoich berlińskich przygód. U mnie, przynajmjniej do tej pory, obyło się bez takich ekscesów - jednak przed nami droga powrotna, więc lepiej nie zapeszać. Myślę też, że można w moim przypadku odtrąbić pewien sukces - zatem ogłaszam uroczyście (i prawdopodonie przedwcześnie) brak braków, tzn. wydaje mi się, że jak do tej pory wszystkie potrzebne rzeczy znajdują się tu ze mną. Tak w ramach odpowiedzi na Twoje post scriptum.

poniedziałek, 2 lutego 2015

Just in case



Drogi M.!

Podejmuję rzuconą rękawicę. Doprawdy o niczym innym nie potrafiłam myśleć po przeczytaniu Twojej wiadomości, jak tylko o uczuciach toreb. Naprawdę, zaskakująco pojemny to temat! Natychmiast przypomniał mi się pewien wyjazd do Berlina, o którego niektórych aspektach wolałabym zapomnieć. Ale skoro już okoliczności mnie zmusiły, to postanowiłam wyleczyć traumę przeżywając ją jeszcze raz. Myślę, że warto podkreślić, że historia jest w stu procentach oparta na faktach i to nie byle jakich, bo autentycznych. Rzecz działa się pięć miesięcy temu  w podróży pociągiem i autokarem na trasie Bydgoszcz-Berlin via Poznań.
Aha, pokazałam tekst mojemu koledze Cyprianowi i poradził mi, żeby dla efektu rozstrzelić czcionkę tu i ówdzie. Nie żeby się na tym znał, jest tylko jakimś paryskim kloszardem.