Drogi M.!
Polityka, skreślenia, Iwany.... Czyś
ty w Warszawie, czy może w Domu Gribojedowa? Ja nadal w Bydgoszczy. Jutro wyjeżdżam i wracam do Torunia, bo kto bogatemu zabroni? Tak
sobie myślę, że te dylematy, o których piszesz nie mają na szczęście dużego przełożenia na praktykę. Gorzej byłoby, gdyby
np. bilet na pociąg miał zmienną cenę w zależności od tego, czy
wyjeżdżasz, czy wracasz. Pewnie wtedy szybko byś się zorientował gdzie dom Twój i serce Twoje. Ale to z drugiej strony może zmusiłoby
te, jak mówisz tysiące osób, które znam (czy oni o tym wiedzą,
że ja ich wszystkich znam? gdzie oni są? czy ja mogę ich sobie odpisać od podatku?) do jakiejś introspekcji. Ale chyba nie
byłoby to warte całego zamieszania i chaosu na kolei, bo wyobraź sobie: poczekalnia
pełna kłębiących się facetów, zastanawiających się czy jadą,
czy wracają i co im się bardziej opłaca. I każdy z widłami. I
każdy to Posejdon!
Ja natomiast bez wideł, kończę przerwę międzysemestralną, którą spędziłam na
zagorzałym nicnierobieniu. Zazwyczaj nie jestem
zwolenniczką takiego spędzania czasu. Ale trzeba ponoć wychodzić ze
swojej strefy komfortu i myśleć poza pudełkiem (wow, kalki
językowe śmieszne bardzo, wow). Jak się okazuje, ten czas był
pozytywny i nawet ciekawych rzeczy się nauczyłam! Prezentuję więc:
5 rzeczy, których dowiedziałam się podczas ferii:
1. Mam
najcudowniejszą babcię na świecie.