niedziela, 29 marca 2015

Ucieczkopokój, czyl nieoczekiwane pożytki z niewoli

Drogi M.!

13-letnia podróż do Gdyni? To można naprawdę dwuznacznie interpretować.

Dawno nie pisałam. Ale to nie moja wina. Aresztowali mnie. Ale bez obaw. Nie ma na razie powodu do odwiedzin i rozmów przez szklaną szybę. Chociaż to byłoby ciekawe, prawda? Strażnicy dziwiliby się bardzo z czego się tak zaśmiewamy. A my już na pewno mielibyśmy jakiś dobry powód. Na przykład opowiedziałabym jak to postanowiłam za własne pieniądze dać się zamknąć.


Dałam się zamknąć w pokoju. Nie swoim. Nie sama. W pięć osób. Przeludnienie się zgadza, choć to nie był prawdziwy areszt. Personel, żeby nie powiedzieć staff, kibicował nam w odnalezieniu klucza do drzwi. Mogliśmy w każdej chwili zapukać i poprosić o wskazówkę. Na ścianach wisiało lustro, kalendarz, obrazki... Żadnych diw. Za to w całym pokoju poukrywane wskazówki, dziwne zagadki logiczne, karty do gry. Karo też. 

Wszędzie kłódki, dużo kłódek i kluczy. Tapczan. Komputer. Meblościanka (Swoją drogą czyż „meblościanka” to nie kwintesencja polskości? Czyż to nie najważniejszy mebel? Na wielkie okazje jest oczywiście stół. Okrągły. Ale codzienność można zamknąć w tym jednym prostym słowie. Słyszę „meblościanka”? Wiem, że jestem u siebie. Co to jest Polska? Chrystus frasobliwy na skrzyżowaniu polnych dróg, majaczące w oddali miasto, w nim bloki, w nich – meblościanki. Cóż to są Polacy? Ludzie na kanapach przed telewizorami, siedzący w salonach, gdzie – meblościanki).

W escape roomie więc też – meblościanka. Bo to był escape room. (Ucieczkopokój? Z meblościanką.) To całe nasze tymczasowe aresztowanie. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Mimo że nie udało nam się w wyznaczonym czasie uciec. Całą winę biorę na siebie. Jednym z etapów na skomplikowanej drodze ku wymarzonemu kluczykowi było wpisanie odpowiedniego hasła do komputera. Odgadłam je niemal natychmiast, ale zapomniałam o włączonym klawiszu Caps Lock. Czy wyobrażasz sobie większy, bardziej epicki FAIL? Za to później „rozszyfrowałam” jedną z zagadek odczytując z rozsypanych literek słowo „lampa”. Prawidłowym rozwiązaniem było „dziewięć, siedem, jeden”. Ale dzięki mojej „lampie” sprawdziliśmy na lampie i znaleźliśmy tam nową wskazówkę.

Mój drogi M., polecam Ci wybranie się do takiego miejsca. Z tego co się zorientowałam, w Warszawie są jeszcze fajniejsze! W dodatku to darmowe praktyki penitencjarne. Żądam za to ECTS-ów! Jest tylko jedna, ważna, kluczowa rada. Zorientuj się przed wyjściem, gdzie rzeczone miejsce niezwykłej rozrywki się znajduje. Przekonani bowiem, że tego typu miejsce jest w Toruniu jedno, jedyne (a nie, jak się okazało – trzy), umówiliśmy się na starówce, podczas gdy okazało się, że należy jechać hen, na Kościuszki. Tam znów pogubiliśmy się budząc pełen litości śmiech właścicieli zagadkowego biznesu. Chociaż ja po cichu podejrzewam, że to była pierwsza łamigłówka. Znajdź pokój, daj się w nim zamknąć i dopiero znajdź wyjście.

To była jedna z przygód minionego tygodnia. Teraz jestem w Bydgoszczy. Byłam dzisiaj na fantastycznym misterium w fordońskiej Dolinie Śmierci. Zapytasz - jak się robi „fantastyczne” misterium? Ano, na przykład, podkłada się muzykę z Igrzysk śmierci. I łączy się współczesność z historią biblijną. A wszelkie łączenie motywów biblijnych z teraźniejszością to jedna z tych niewielu rzeczy, przy których zawsze wymiękam. Może dlatego tak bardzo lubię Wszyscy jesteśmy Chrystusami. I tak mi się dzisiaj przez tę atmosferę napisało:

Co jeszcze powiedział do tych po prawej stronie

Byłem zarodkiem, a nie zamroziliście mnie;
Byłem upośledzony, a pozwoliliście mi się urodzić;
Byłem w depresji i uzależnieniu, a zauważyliście mnie;
Byłem w żałobie, a przytuliliście mnie;
Byłem otyły, a nie wyśmialiście mnie;
Byłem po udarze, a uczyliście mnie wszystkiego od nowa;
Byłem dla was ciężarem, a nie pozbyliście się mnie.


Macham palmą!
Karolina

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz