wtorek, 20 października 2015

Talenta śliczne.

Dantonie komplikacji!

Wspaniały ten zwrot na siebie wymyśliłeś. Bardzo trafny.

Mówisz już o Toruniu w czasie przeszłym, ale zapewne ciekawi Cię czym byś żył, gdybyś tu ciągle był. Spieszę donieść, że Wydział Prawa i Administracji UMK został opanowany przez kolejne setki młodych adeptów prawa. (Czy znajdą pracę to już inna sprawa…). My na czwartym roku patrzymy na nich z góry (i z boku). Jest strasznie cywilnie. I niech  nikt nie twierdzi, że mówi się bardzo cywilnie. Co ja poradzę, że teoretycznie niepoprawne strasznie cywilnie oddaje właśnie całą istotę rzeczy?


Krótko mówiąc – jesteśmy zobowiązani  postępować rodzinnie i etycznie! Co prawda postępowanie etyczne było opcjonalne – do wyboru z psychofallicznym. To jest, chciałam powiedzieć, z zajęciami z profesorem Freudem.

Dziękuję Ci za wygenerowanie mi tematu! Talent, którego nie mam a chciałabym mieć? 
No to tak...
  • talent biblijny - jeden talent to około 6000 drachm, czyli dziennych dniówek robotnika w tamtych czasach, czyli w przeliczeniu na złotówki jeden talent to równowartość ok 700 000 zł. To jest talent, którego nie mam a chciałabym mieć.  Nawiasem mówiąc, w Kanie było co najmniej 400 litrów wina, czyli kilkaset butelek. A starotestamentowej manny było ponad 3,5 litra na głowę. (naprawdę! szczegółowe obliczenia tutaj. Doktorat z teologii gotowy. Tytuły prac dyplomowych to ostatnio gorący temat, może komuś się przyda? Skoro już o tym mowa to kontynuując ten subsubsubwątek poboczny nie mogę nie wspomnieć o jednym z najdoskonalszych blogów, jakie znam. Lolmythesis publikuje nadsyłane przez użytkowników jednozdaniowe streszczenia prac dyplomowych. Doskonałość Internetu. Mój ulubiony to niezmiennie It depends)

  • small talk - nie umiem. Ze mną jest tak: albo rozmawiamy o życiu i śmierci, albo milczymy. Ewentualnie śmiejemy się tak, że wszyscy wokół dziwnie się patrzą. Brak tego talentu nie ułatwia przechodzenia z wdziękiem większości codziennych sytuacji.

  • talent żeby tak wszystko idealnie zepsuć - to też trzeba mieć talent

  • talenta śliczne - takie, co to Żona modna miała. Wiem, co mówię, bo opowiadałam o niej na maturze ustnej. On wziął po niej w posagu cztery wsie dziedziczne. To dopiero jest miłość, panie i panowie!

  • talent muzyczny - bycie muzykiem wydaje mi się bardzo fajną profesją. Jest w tym coś takiego czystego, bezinteresownego, duchowego. Znam ludzi, dla których muzyka jest podstawowym językiem kontaktu ze światem. Zgadzam się z teorią różnych rodzajów inteligencji (emocjonalna, ruchowa, itp. itd) i fascynuje mnie to, że ludzie właśnie muzykę, dźwięki rozumieją najlepiej z otaczającej ich rzeczywistości. Ja, Ty mamy tak z językiem, prawda? I wszystkim co z tym związane. I to mi się wydaje normalne! Dla mnie muzyka to czarna magia. Owszem, mam swoje ulubione utwory, piosenki, klimaty, ale to tak zróżnicowane, że nie wiem w sumie co jest kryterium mojego lubienia. Ale w dużej mierze zaczyna się od emocji, które wyzwala we mnie wykonawca, słowa, film, w którym słyszę utwór muzyczny. Ale nigdy, prawie nigdy muzyka jako taka. Mam takie poczucie, że ludzie, którzy muzykę słyszą tak naprawdę mają jakiś swój ukryty, zamknięty świat. Wiedzą więcej. I jestem bardzo tego ciekawa. 

Przychodzi mi do głowy taki wiersz Mickiewicza Do malarza. Mickiewicz zazdrości w nim malarzowi. 

Stąd, chociaż z dawna wszelkim uczeniom się wstrętny, 
Twojego chciałbym kunsztu stać się umiejętny. 
Kiedy kłótniccy trąbią adwokatom w uszy, 
Za doktorem biegają trupy z resztą duszy, (...)

Adam, ogarnij się, jesteś Mickiewiczem! 

Jest jednak argumentacja natury ekonomicznej:

A mędrzec arcytworów napisawszy wiązkę,
Dym pochwał ma za napój, wawrzyn na zakąskę...

I estetycznej:


Tobie twarzyczki piękne zawsze są dokoła,
 Piękny świat tylko ciebie do posługi woła,
 I dłoń pięknych ciałeczek robieniem zajęta...
Okiem na jasne tylko kierujesz oczęta,

Adam chce być malarzem, GT w wywiadzie u Lisa mówi chcę być Messim.... Morał? Bądźmy sobą.

Będąc sobą napisałam Ci jeszcze limeryk, ale jest niedokończony, ponieważ miałam deadline. 

Pewien znany Danton komplikacji
Mokry miał sweter na legitymacji
(nie jestem wieszczem
nie mam tu rymu jeszcze)
Aż doczekał się defenestracji! 

A, zapomniałam wspomnieć, że śladu sensu i morału też nie mam. Choć, kto wie, może jakiś polonista by się tu doszukał motywu ojczyzny-okrętu lub Herkulesa na rozstajnych drogach? 

No to jeszcze tutaj mam dla Ciebie zwrotkę. Zwrotkę Męskiego Grania. Gdyż lekko bloguje dziś miło się. 

I to już koniec. Nie losuję Ci tematów, bo twierdzisz, że masz. No to co ja Ci będę ułatwiać?

Jesienne pozdrowienia z toruńskiej bastylii, 
K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz