piątek, 12 lutego 2016

List z Krainy Humanistyki

Mój drogi M.!
Jak dobrze wiesz, od pół roku mam przyjemność gościć w Krainie Humanistyki. Jest mi tutaj tak dobrze, ale i tak jestem tym goszczeniem zajęta, że dopiero teraz otrzymasz relację z tej niesamowitej krainy. Po pierwsze, musisz mieć na uwadze, że Archipelag Prawników często jest uważany za część tego obszaru. 


To nie do końca prawda. Ten Archipelag, dobrze Ci znany, wraz z jego licznymi puszczami i dżunglami, gdzie na nieskończone połacie drzew składają się rozmaite, coraz ciekawsze gałęzie prawa; otóż ten właśnie Archipelag jest trochę jak Turcja. W Europie, ale nie do końca. Niby Humanistyka, ale, szczerze mówiąc to takie dzikie peryferia. Trochę Mordor, trochę Bałkany (Niesamowite, jaki wpływ ma na mnie moje nowe hobby. Żubry live się chowają!)

Tymczasem ja piszę do Ciebie z samego serca Krainy Humanistyki. Gdyby była ona Francją pisałabym z Ile-de-humanistique. 

Więc przede wszystkim musisz wiedzieć, że jest tutaj bardzo pięknie. Nie ma koni, są lechonie. Nie ma trawy, jest tuwim. I ta sarenka, co to Szymborska pisała. Jak pisała o pisaniu, oczywiście.

Ludzie tutaj są trochę dziwni. Nie obchodzą ich fakty ani dowody. Nawet nowe, które mogłyby być podstawą wznowienia jakiegoś smakowitego postępowania. Są głusi na uroki racjonalnego ustawodawcy, nawet jeśli rzeczony jest przystojniakiem. Bardzo lubią wodę. Czczą Wodnika-Posejdona, syreny i Arielkę. Mają święte źródełka, święte bukłaki, noszone na szyi flakoniki ze świętą wodą. Zastanawiasz się pewnie, co to za dziwny kult. I ja się zastanawiałam. Myślałam, że chodzi o kult żywiołów albo może są potomkami starożytnych Egipcjan... Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że oni tę wodę leją! Leją samotnie i grupami, leją sami i leją publicznie, leją rano, w dzień i nocami. Leją tę wodę tak, że w życiu byś nie podejrzewał, jak pięknie można lać wodę! Jak długo można lać wodę nim ktokolwiek się zorientuje! Raz na cztery lata mają olimpiadę. Olimpiada składa się z jednej dyscypliny. Jest nią lanie wody. Największy przegrany otrzymuje hańbiącą odznakę Meritum. Dzieci w szkołach przezywają się od merytorycznych. Jak wspominałam, to niezwykła kraina.

Poza tym, mają tutaj swoich bohaterów narodowych. Połowa sukcesu to mieć na imię Roman. Jeżeli Roman jest w ogrodzie to już mamy bohatera: Roman Ingarden. Dla rozróżnienia, jeżeli lubi kawę, to Roman Jakobson. Proste, prawda? Jeśli ktoś stąd zapyta Cię o cokolwiek, wystarczy powołać się na jednego z Romanów. #życieromana

Jak wiesz, przyjechałam tutaj, żeby mówić po angielsku, francusku, włosku i filmowemu jak GT przestać się wreszcie nudzić na prawie i przestałam. A jak mi już tęskno za bardziej merytorycznym laniem wody to zawsze mogę po kładce teorii aktów mowy Johna Austina wpaść na dziki Archipelag Prawników. 

Ściskam jak nie wiem co, 
Twoja 
Karo






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz