Blogowa Rzeczniczko Dywanów,
tak się nakręciliśmy w podróżach
po Galaktyce Absurdów, że umknął nam nawet fakt, iż nieustannie nie posiadam
żadnej licencji, a tym bardziej licencji pilota dywanów. I w dodatku jakoś
nigdy nie byłem ich szczególnym fanem (dywanów, nie licencji). Wybacz,
Marianie! Chociaż akurat tego czerwonego przewodnika, o którym pisałaś
ostatnio, wyjątkowo polubiłem. Głównie dlatego, że cierpliwie słuchał moich historii. A
znoszenie tej paplaniny jest niektórych sytuacjach naprawdę godne szacunku.
Posłuchaj więc i Ty.