Droga Karo,
Udawanie obcokrajowców to
rzeczywiście temat odrębny i niewymagający specjalnych dat; co najwyżej
specjalnych okoliczności. Podobnie jest z byciem gwiazdą – nie kiedy, ale jak.
Przykład? Jedna z szeroko rozumianych ‘gwiazd telewizyjnych’ powiedziała mi
ostatnio, że jechała autobusem komunikacji miejskiej Krakowskim Przedmieściem. Żadne
z nas nie widziało w tym nic dziwnego: ani ja, ani rzeczona gwiazda.
Ostatecznie jazda autobusem miejskim to czynność dość oczywista. Okazało się,
że przejazd ten wzbudził jednak swego rodzaju poruszenie. Nie, nie takie typowe
wytykanie palcem jak w zoo „O zobacz, zobacz! Gwiazda! Gwiazda telewizyjna!”. Poszczególne
spojrzenia mierzące gwiazdę od góry do dołu mówiły bowiem „to już nie stać cię nawet na samochód? To niby co w tobie takiego
niezwykłego?”. I bądź tu gwiazdo hipsterem. (FYI: bo gwiazda owa ma
samochód, jak również drobne na taksówkę, a autobusem jest czasem po prostu łatwiej)