środa, 25 maja 2016

Zły gotyk boli przez całe życie

Drogi M.,

Siedzę sobie właśnie przy otwartym balkonie, jest przepięknie, ledwo zaszło słońce, drzewa sobie szumią i jest idealna temperatura. Jeśli chodzi o klimat to koniec maja powinien trwać przez cały rok!


Wczoraj miałam moment podobnego zachwytu na toruńskiej starówce. Na zaliczenie z historii sztuki miałam za zadanie przyjrzeć się gotyckim i neogotyckim budynkom i wybrać jeden do analizy. Jako pierwszą na warsztat wzięłam katedrę śś. Janów. To ten budynek, który robi największe wrażenie, gdy patrzymy na panoramę miasta od strony Wisły (czyli jak Zawiślak). Na początku wydawało mi się, że trochę głupio tak stać samemu na środku chodnika z zadartą głową i gapić się na katedrę. Czego się jednak nie robi dla dobrej oceny.

Po chwili okazało się, że ludzie mijają mnie zupełnie obojętnie, rozkrzyczane wycieczki szkolne wymachują drewnianymi mieczami, siostry zakonne przemykają z katedry na drugą stronę ulicy i naprawdę nikt nie zwraca na mnie uwagi. Cudownie. Czemu nie robię tego codziennie? Patrzę w górę i usiłuję rozpoznać jak najwięcej elementów architektonicznych. Wokół zielone drzewa, słońce świeci ostro. Pięknie jest. Staram się skupić na gotyku. Blendy? Są. Kwiatony? Są. Żabki? Są. Wieloliście? Ostrołuki? Maswerki? Check. Check. Check. Nikogo nie obchodzi, że tutaj stoję i się gapię. To wspaniałe uczucie. Postanawiam obejść kościół. Poznaję miejsce, gdzie rok temu nasz wspólny znajomy ze smutkiem stwierdzał, że na Erasmusa wyjedzie nasza wspólna znajoma. I z kim on będzie na kebaba chodził? (Ostatnio był ze mną, ale nie mów Kasi!)

Trafiam na otwartą furtkę w murze otaczającym katedrę. Wchodzę na ogrodzony teren i patrzę na bok kościoła. W witrażach rozpoznaję charakterystyczny ornament. Tylko jak on się nazywał...? Rybie oko? Rybia łuska? Sprawdzam szybko w telefonie. Rybi pęcherz! Kątem oka widzę, że jakiś pan idzie wzdłuż muru. Pewnie skończyła się msza, w końcu było tam przy wejściu trochę ludzi jeszcze kilka minut temu. A więc rybi pęcherz. Jak to miło i przyjemnie popatrzeć sobie na gotyk i rozpoznać rybi pęcherz.

Ale co to? Ten pan wydaje się iść w moją stronę. Czy to już człowiek nie może sobie spokojnie popatrzeć na gotyk?!

- Proszę się zbierać, bo powoli będziemy zamykać!
- Och, oczywiście, przepraszam. Ja tu tylko patrzę na architekturę, bo mam jutro zaliczenie z historii sztuki. Już wychodzę.
- Z historii sztuki? A z kim? – pan kościelny wydaje się zaciekawiony. Czyżby skończył historię sztuki? Jeszcze mnie zacznie egzaminować! Lepiej stąd iść.
- Z profesorem P. Do widzenia!
- Aaaaa. To nie znam.
- Tak. Do widzenia! – zmierzam już w stronę bramy, gdy słyszę:
- A W KTÓRYM ROKU URODZIŁ SIĘ KOPERNIK??? – odwracam się, niepewna czy pytanie jest skierowane do mnie. Jest. Niech. To. Szlag.

W tym momencie warto zatrzymać akcję by wjechać kamerą przez moje zszokowane oczy wprost do głowy i odkryć tam dwie walczące ze sobą myśli. Oto przybliżony zapis tej sytuacji:
   
Uśpiony Geniusz: 1437! Dlaczego ta data nagle pojawiła się w Twojej głowie?  To na pewno dobra odpowiedź. Twoja podświadomość przychodzi Ci z pomocą by uratować Twój zagrożony honor. Powiedz 1437 a zyskasz wieniec zwycięstwa i wieczną sławę! 1437! Na pewno.

Mierność nad Miernościami: Nie masz zielonego pojęcia kiedy urodził się Mikołaj Kopernik. Może w 1437 a może w 1385 albo 1399? Właściwie w tej chwili nie masz pojęcia nawet czy Mikołaj Kopernik w ogóle żył, czy nie był przypadkiem hugenocką legendą albo XIX-wiecznym hochsztaplerem. Czy był Polakiem? Czy był kobietą? Czym się różnił od Kolumba? Nie  mów 1437. To bez sensu. Już i tak przegrałaś z tym dzwonnikiem z Notre Dame.

Geniusz: Chyba z st Jean jak już, geniuszu… Powiedz 1437! Pomylisz się maksymalnie o 100 lat! No!

Mierność: Nie. Wydało się. Jesteś, jak mawiała dobrodusznie mama na swoje niektóre studentki, taką siuśmajtką.

Wszystko to dzieje się w ułamku sekundy, po którym mówię:
- Nie wiem, proszę pana, nie mam pojęcia. Przepraszam. Wstyd się przyznać. Nie wiem….

Geniusz: Facepalm.

Pan kościelny cieszy się, że przyłapał in flagranti kolejnego studenta niegodnego tej nazwy.
- HA! Pani profesor Jakaśtam miała rację, kiedy powtarzała, że ci studenci to nic nie wiedzą! Studenci Uniwersytetu Mikołaja KOPERNIKA!!!!!!! Nic nie wiedzą!
- Nie wiedzą. Tak. Przepraszam. Do widzenia panu – Quasimodo jednak nie odpuszcza.
- A kiedy jest wolne?
- Słucham? Czy chodzi panu o najbliższy długi weekend? W piątek po Bożym Ciele jest wolne, jak zwykle - wygląda na to, że facet jest zwyczajnie stuknięty; czym ja się przejmowałam. Co to ma do rzeczy w ogóle.
- NIE. Nie. Nie. Kiedy jest święto uczelni na pamiątkę daty urodzenia Mikołaja Kopernika? Macie wolne! W lutym!

Geniusz: Poddaję się. Ale jeśli ten rok był dobry i go nie wykorzystałaś to ja umywam ręce od tej klęski.

- Nie wiem, proszę pana – niesamowite, że jeszcze minutę temu ten dzień wydawał mi się piękny.

Pojawia się znienacka drugi mężczyzna, być może moje wybawienie z tej sytuacji. Chyba potrzebujący czegoś współpracownik.

- Słuchaj, potrzebuję pulpitu… - zwraca się do niego; za chwilę zauważa mnie – ale jak ci się dobrze rozmawia to nieważne...
- Nie, nie, ja właśnie wychodzę!!! Do widzenia – mówię szybko, odwracam się na pięcie i pędzę do bramy. Słyszę już tylko jak kościelny mówi do pracownika
- JA TU EGZAMINUJĘ! – i już tylko z oddali dochodzą do mnie narzekania na żałosny poziom toruńskich studentów.

Po chwili jestem już bezpieczna, wtopiona w tłum na Szerokiej. Dyskusja w głowie odżywa.

Geniusz: TO NA PEWNO BYŁ 1437.

Wyciągam komórkę. Chwila prawdy. Być może straciłam twarz zupełnie niepotrzebnie? Szybko. Google. 

1473

Mam fotograficzną pamięć. Dwie cyferki mi się przestawiły.
Geniusz i Mierność piją na zgodę.
Na zdrowie!
Karo

PS Dostałam piątkę z tego zaliczenia.
PS 2 To już druga sytuacja w tym roku, kiedy przypadkowy starszy pan znienacka mnie egzaminuje. Ale ostatnio wiedziałam wszystko. I że Arystoteles był nauczycielem Aleksandra Macedońskiego, i że ten ostatni rozciął węzeł gordyjski. O co tutaj chodzi? Czy jestem poddawana jakimś testom? 







  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz