Drogi M.!
Polityka, skreślenia, Iwany.... Czyś
ty w Warszawie, czy może w Domu Gribojedowa? Ja nadal w Bydgoszczy. Jutro wyjeżdżam i wracam do Torunia, bo kto bogatemu zabroni? Tak
sobie myślę, że te dylematy, o których piszesz nie mają na szczęście dużego przełożenia na praktykę. Gorzej byłoby, gdyby
np. bilet na pociąg miał zmienną cenę w zależności od tego, czy
wyjeżdżasz, czy wracasz. Pewnie wtedy szybko byś się zorientował gdzie dom Twój i serce Twoje. Ale to z drugiej strony może zmusiłoby
te, jak mówisz tysiące osób, które znam (czy oni o tym wiedzą,
że ja ich wszystkich znam? gdzie oni są? czy ja mogę ich sobie odpisać od podatku?) do jakiejś introspekcji. Ale chyba nie
byłoby to warte całego zamieszania i chaosu na kolei, bo wyobraź sobie: poczekalnia
pełna kłębiących się facetów, zastanawiających się czy jadą,
czy wracają i co im się bardziej opłaca. I każdy z widłami. I
każdy to Posejdon!
Ja natomiast bez wideł, kończę przerwę międzysemestralną, którą spędziłam na
zagorzałym nicnierobieniu. Zazwyczaj nie jestem
zwolenniczką takiego spędzania czasu. Ale trzeba ponoć wychodzić ze
swojej strefy komfortu i myśleć poza pudełkiem (wow, kalki
językowe śmieszne bardzo, wow). Jak się okazuje, ten czas był
pozytywny i nawet ciekawych rzeczy się nauczyłam! Prezentuję więc:
5 rzeczy, których dowiedziałam się podczas ferii:
Dzisiaj ktoś zadzwonił
do niej i chciał ją oszukać „na wnuczka”. A właściwie, na
syna. Oto zapis rozmowy:
- Mamo, mamooo!
- Słucham?
- Tu twój syn
- Który syn?
(Babcia ma jednego syna. Halo, Akademia? Oscar dla tej pani.)
- Spowodowałem
wypadek
- Hm...! No to to
twoja wina!
*syn się
rozłączył*
Natomiast po
oscarowej nocy komentarz babci Irenki brzmiał po prostu:
"To się
Szumowska cieszy.”
I nie, nie chodziło bynajmniej o to, że
Szumowska odkryła w kawiarni Agatę Trzebuchowską.
2. Można być
w dwóch miejscach jednocześnie.
(O ile jest się Grażyną Torbicką.)
Ferie zaczęłam
od kina - taksówkarz z Warsaw by night pytał wszystkich bohaterek
„Czy myśli pani, że można być w dwóch miejscach jednocześnie?”. Ferie minęły, mam odpowiedź. Wczoraj Ty
byłeś w Multikinie na Kocham Kino z GT, a ja ją widziałam w tym
czasie na żywo w TVP. Przekaż przy okazji wszystkim warszawskim
taksówkarzom.
Ojciec Pio approves.
3. Warto się zaczytać. Postawiłam sobie za punkt honoru nie przesiedzieć ferii przed komputerem i zająć się czymś bardziej rozwijającym.
Wychodziło mi to różnie, ale sporo rozmaitości udało mi się
poczytać. Tak mam, że zazwyczaj czytam kilka rzeczy naraz, był
tam więc i Tołstoj i Jan Paweł II i biografia Konopnickiej i
znalezione w wakacje w antykwariacie listy filomatów. Kiedyś,
kiedy nie było Internetu, (wg innej wersji – był, tylko go
jeszcze nie odkryto) ludzie musieli do siebie pisać PRAWDZIWE
listy. A ponieważ tajemnica korespondencji z biegiem historii
ustępuje innym wartościom – zaglądam Mickiewiczowi i jego
przyjaciołom przez ramię i śledzę jak kursują między
Nowogródkiem, Wilnem, Petersburgiem, szukają posad guwernerskich i
nauczycielskich,zdobywają posady dla siebie i dla znajomych
znajomych, imieniny sobie hucznie wyprawiają, pilnują dni, gdy
poczta odchodzi, listy z ukontentowaniem odbierają, listów od
siebie czekają, listy proszą spalić, podpisują się „Napoelon”,
„Apollo”, „Kasjer Towarzystwa Filomatów”, ściskają się
najczulej, tęsknią najrzewniej. No, po prostu, okropni z nich
romantycy!
4. Don't ever never ever mess around with Meryl's greens.
Especially the beans. Czyli Into the Woods, który obejrzyjże już
wreszcie, bo najchętniej napisałabym cały list tylko o tym i o
Królowej Meryl i o tym jak już prawie znam na pamięć jej
„Witch's Rap” i ile morałów jest w tej musicalowej bajeczce i
że moja pani od francuskiego miała rację nazywając mnie
„Dzieckiem bajki”.
5. Idało się. Czyli Oscary. Że radość – wiadomo. Przy
okazji zastanowiłam się jak oceniam filmowo mój miniony rok. Więc
w moich prywatnych Oscarach nominowane są wszystkie filmy
obejrzane. Mój Filmweb zanotował cztery dziesiątki, m.in. Wszyscy jesteśmy Chrystusami i W kręgu miłości.
Przyznałabym też prywatne Odkrycie Roku dokumentom. Jako
gatunkowi. Muszę przyznać, że nie doceniałam wcześniej jak mogą
być wspaniałe, ale Szukając Vivian Maier, Bydgoszcz od
świtu do zmierzchu, Sen o Warszawie czy Człowiek na
linie sprawiły, że doceniłam tę formę sztuki BARDZO. Bydgoszcz to jest przeuroczy portret miasta!
W kategorii film, po którym niczego się nie spodziewałam, a był
cudowny: Niezwykły dzień panny Pettigrew
Film, który naprawdę już czas najwyższy było obejrzeć: Ojciec
Chrzestny, Forrest Gump (tie)
Aktorka: Emma Thompson za Wit (to właściwie teatr telewizji)
Aktor, którego doceniłam: Marcin Dorociński, po Rewersie
Najgłupsze tłumaczenie tytułu: Love Punch = Riwiera dla
Dwojga (ale film kocham, też ze względu na Emmę)
Rozczarowanie: Magia w blasku księżyca. Sorry, Woody!
Najlepszy film polski: Miasto 44 (Ale Bogowie tuż, tuż za nim)
Film, którego nie jestem w stanie obejrzeć do końca: Czarny
łabędź
Najlepszy film islandzkojęzyczny: O koniach i ludziach
Festiwal roku: Dwa Brzegi
Najlepszy scenariusz oryginalny do niezrealizowanego jeszcze filmu:
Karo&M za Festiwalową retrospektywę
Czytała: Krystyna Czubówna
Galę prowadziła: Grażyna Torbicka. Dobranoc państwu.
6. (gratis)
Niektórzy biorą powiedzenia zbyt poważnie. Czyli most. W pierwszej chwili przestraszyłam się, że może to Ty palisz za sobą mosty. Ale cieszę się, że nie.
Starająca się
nie rozlewać annuszkowego oleju -
Karo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz