czwartek, 29 stycznia 2015

O torbach i ludziach


Karo! – niezmiennie droga, szanowna i jeszcze kilka innych serdecznych zwrotów

Szaleństwo zakuwania w ostatnich tygodniach przyniosło, na szczęście, pozytywne efekty. Mam nadzieję już nigdy więcej nie mierzyć się z praktykami, które bywają tak różne. Na kilka tygodni mogę też odpocząć od Trybunałów, kazusów, Bruksel, ONZ-ów, świadczeń i innych rebusów sic stantibusów. Ferie!

Oznacza to, że wciąż piszę do Ciebie znad Wisły, jednak już nie powiślańskiej, a takiej bardziej tczewskiej. Od wczoraj mierzę się też z pakowaniem – najpierw zabrać wszystkie rzeczy z Warszawy, teraz tutaj przepakować się.
Już od weekendu (tuż po jakże wyczekiwanej 24-godzinnej podróży autokarem…) zamierzam zapomnieć się na chwilę na szwajcarskich stokach.
Może uda mi się złapać gdzieś kawałek WiFi, żeby zarejestrować się na wf w przyszłym semestrze wpaść na bloga.

Z pakowaniem mam nieustannie pewien problem. Zawsze chcę zabrać ze sobą za dużo rzeczy, mimo że oczywistym dla każdego (w tym dla mnie) jest, że nie są mi one w większości potrzebne. Jednak poczucie, że akurat kolejny t-shirt/sweter/para butów/książka bardzo mi się przyda - zwycięża. Zamki pękają, szwy się rozrywają. Życie.

I tym razem stos przygotowanych rzeczy powala mój rozsądek. Torba, która stoi obok, zdaje się być nieco przerażona. Myślałaś kiedyś o uczuciach toreb, walizek, plecaków? – ja też nie. Aż do teraz…

„O torbach i ludziach”

Że torby los całkiem smutny
Nikt sobie sprawy nie zdaje,
Gdyż ona swoje szczęście
Naprawdę dobrze udaje.

Być torbą – ciężka sprawa,
Bo gdy się tak zastanowić,
Nawet będąc przedmiotem,
Trudno wszystkim dogodzić.

Stoi tak niestrudzona
W hotelu lub na bruku
Albo ją źli stewardzi
W zimnym zamknęli luku.

Torba się nie poskarży,
Choć świata nie widzi z bliska.
Mały, ciemny bagażnik,
Jest dla niej jak druga ojczyzna.

Wieczne do torby pretensje:
Za mała lub za ciężka.
Sekretne zaś w niej życie
Wielu trudności nastręcza.

Że ubrania się gniotą
A słoik sam rozkręca,
Butelki z pepsi colą
Pękają jak ludzkie serca.

Nie jest to torby wina,
Choć mogłoby tak się zdawać,
A ona się przecież stara
By dla nas to wszystko ochraniać.

Wojaży już sto odbyła,
Lecz wspomnień nie ma bez liku
I w depresyjnych momentach
O końcu swym myśli w śmietniku.

Nie bądźmy tacy bezduszni,
Kochajmy te torby nasze!
One niezbędne w podróży,
Jak w spadochronach czasze.

Weźmy swe torby na spacer,
Pokażmy im trochę świata.
Wszak towarzysza podróży
Traktować trzeba jak brata!

Okażmy im trochę wdzięczności
Z miłości doń piszmy pieśni,
Bo w torbie takiej szczęśliwej
NA PEWNO WIĘCEJ SIĘ ZMIEŚCI!!!

EPILOG:
Torba stoi przed lustrem,
Przygląda się sobie z bliska,
Po czym odwraca się z żalem:
„Ech… żadna ze mnie Torbicka…”

***

Muszę zrobić sobie jakąś check-listę, żeby zabrać wszystkie potrzebne rzeczy.
I jakimś cudem odrzucić połowę z tego, co mam już teraz.
Nie będzie lekko.
Ciekawe, o czym zapomnę…

M.

Ps. Wciąż jestem poruszony Twoją ostatnią wiadomością. Bo, cholera, tak. Muszę koniecznie odnaleźć blog tej dziewczyny. Może skopiuję go sobie i poczytam w autobusie? I obejrzę tysiąc filmów, które mam do nadrobienia. I jeszcze książka AO – w końcu jakaś książka dla przyjemności! Byle starczyło czasu…

Ps2. Wyzywam Cię: Ja pisałem o torbie. Proszę, napiszże przynajmniej 4 wersy o pierwszej rzeczy, która Ci w tej chwili przyjdzie do głowy albo o pierwszej rzeczy, którą zobaczysz. Czas, start!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz